Jak to z tymi nutami smakowymi w kawie, w końcu jest?
Subiektywnie...
Szybkie 2 historie, które przytrafiły mi się na przestrzeni kilku lat, ukazujące, że w kawie jest jeszcze wiele do odkrycia i spróbowania.
Jednak, do rzeczy...
Na opakowaniu jest napisane, że powinienem czuć:
Orzechy, czekoladę, mirabelki, maliny, pomidora
ale ja nic nie czuję! OSZUSTWO!
Czasami można tak pomyśleć. Oczywiście im dłużej dana osoba "siedzi" w kawie i obcuje z kawą specialty (tak, tą wyższej jakości), tym częściej może doznawać sytuacji, gdzie zachwyty i nadzieje, musiał utopić po pierwszym łyku kawy z ziaren, które miały być tymi wyjątkowymi.
Jak to jest u mnie?
Siedzę w kawie już dobrych kilka lat i codziennie piję kawy z różnych krajów, do każdej podchodzę na świeżo, tak aby w razie czego wyczuć jej wyjątkowość. Niestety większość jest po prostu dobra, bez niczego wyjątkowego. Oczywiście dobra i przyjemna w smaku, jednak cały czas ma się ochotę na coś "WOW". Dlatego wciąż poszukuję wyjątkowych, wysoko ocenianych kaw mając nadzieję, że też tak będą smakować.
To znaczy, że tak musi być?
Nie do końca. Oczywiście sensoryka to dość zagmatwana sprawa, o której można snuć wywody godzinami, dlatego ten temat zostawię na kiedy indziej. Ale czy można czuć jakieś nachalne nuty w kawie, przykładowo owocowe lub jak kwiaty to kwiaty?
Można? MOŻNA!
Historia 1
Kiedy miałem zmianę w jednej z Wrocławskich kawiarni-palarni, otrzymaliśmy na młynek nową kawę z Etiopii. Dzień jak co dzień, nowa kawa zawsze jest miłym zaskoczeniem, bo można się pobawić aby ją dobrze ustawić na młynku, dostosować ustawienia ekspresu - specjalnie pod nią i wyciągnąć inne kawowe zabawki aby wyciągnąć z niej wszystko co najlepsze. Przyszła pora na zaparzenie i wąchanie. I co?
W zapachu kwiaty, kwiaty i jeszcze raz kwiaty. Nie jakieś popierdółki, że czuję gdzieś w oddali bardzo mocno schowane kwiaty. NIE! Dosłownie kwiatowy napar, w tym przypadku espresso, w którym był schowany cały bukiet kwiatów i w zapachu i smaku. Byłem tak pod wrażeniem, że musiałem się upewnić czy nie jestem chory, może jadąc do kawiarni uderzyłem się gdzieś w głowę czy coś takiego. Nic z tych rzeczy, bo wciąż te kwiaty tak mocno w tej kawie czułem, w zapachu i smaku. Zaparzyłem jeszcze jedną, zaparzyłem kolejną... Wciąż to samo. Kwiatowe espresso z wyraźną kwasowością, coś niesamowitego i pysznego. Żałowałem, że wypiłem tych podwójnych espresso i innych kaw tak dużo w ten dzień, bo bym chętnie spróbował jeszcze więcej owych kwiatów. Niestety to się już nigdy nie powtórzyło, był to kawowy ewenement, który zdarzył się tylko raz.
Ale pokazał również, że się da! Oczywiście, dużo w tym wypadku zależy od samego wypalającego, zakładając, że zielone ziarno było bardzo dobrej jakości. Potem od zaparzającego - baristy. Od tego czasu, prócz dobrego, zbalansowanego espresso szukam również tego wyjątkowego, co ponownie wyrwie mnie z butów.
Historia 2
Kolejna historia, miała miejsce przy próbowaniu Geishy, z jednej z warszawskich palarni. Kawa ta była na swój sposób wyjątkowa. W zapachu owoce, bardzo mocno pachnąca herbatą, w smaku również kawa o wyjątkowym smaku, zupełnie innym od wszystkich, żałuję, że miałem tylko połowę paczki, bo mimo, że swoje kosztowała, to też była wyjątkowa i naprawdę pyszna.
W tych 2 przypadkach nie było mowy o "nutach smakowych". To było bardziej jak smakowy - przyjemny cios w twarz. Takie przypadki i historie pokazują, że się da i nuty smakowe czasem mogą dosłownie wychodzić z filiżanki lub szklanki w zależności od tego w czym pijecie. Dodatkowo pokazują, że warto próbować i próbować nowych ziaren bo prócz dobrej kawy może trafi się w nich jakaś perełka, którą zapamiętamy na długo.
Chociaż, rzecz jasna w większości pijąc kawę specialty, można zachwycać się jej smakiem i aromatem. Jest to coś, czego często nie uświadczymy w kawie niskiej jakości. dlatego jeśli jeszcze Drogi Czytelniku, nie próbowałeś takiej, wyszukaj w swojej okolicy kawiarnie specialty i właśnie takiej kawy spróbuj, zachęcam.
Komentarze
Prześlij komentarz